środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 7.

Po pomieszczeniu rozległ się aplauz i okrzyk. Właśnie do salonu wszedł Eddie. Każdy zaczął się z nim witać i składać mu najszczersze życzenia. 
- Nie idziesz dalej? - minęła mnie Joy, która właśnie schodziła po schodach. 
 Ubrała kremową sukienkę, z niewielkim kwiatem po prawej stronie. Zakupiła ją jeszcze jak byłyśmy w Anglii. 
 Pokręciłam głową. 
Bo właściwie to stałam na przed ostatnim stopniu. Przede mną stał wazon z kwiatami. Teraz go przynajmniej widzę. Stoję w tym miejscu i nie mogę się ruszyć. Przypomina mi się mój sen, ten co miałam cztery dni temu. 
 - Too, kiedy powiemy reszcie? 
Jeszcze odbijają mi się echem słowa KT. 
- Kiedy chcesz. 
Dlaczego ja tak przeżywam ten chory sen?
Wyciągnęłam z wazonu jednego czerwonego tulipana i poszłam do swojego pokoju. Położyłam go koło telefonu i włączyłam laptop. Maggie jest teraz jedyną osobą, którą chcę widzieć. 
 - Cześć - powiedziała, gdy tylko zobaczyła mnie na ekranie - co tam tak głośno? 
- Impreza urodzinowa na dole trwa. 
- A no tak! Eddie ma urodziny nie? Złożysz mu ode mnie życzenia. 
- Jeżeli go dziś jeszcze zobaczę - wzruszyłam ramionami. 
- No nie gadaj że nie pójdziesz do nich? Ciągle myślisz o tym śnie? Patty kochana. To tylko sen. Tylko. A czemu w ogóle się tym tak przejmujesz? Zależy Ci na nim? 
- Na Eddiem? - zapytałam siadając razem z laptopem na łóżku - było już tak fajnie dopóki nie spotkałam go. A teraz znów o nim cały czas myślę. Chciałabym aby był tylko mój. 
 - Ale ty masz Dylana. I dziecko. 
- Ale ja nie kocham Dylana. Tylko.. Eddiego - jego imię nie chciało mi przejść przez gardło. - Przez ten czas co jestem tutaj zrobił dla mnie więcej niż Dylan przez cały czas. 
To głupie ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak cholernie za nim tęskniłam, jakim błędem było to, że zerwaliśmy. Jaki to ja błąd popełniłam zrywają z nim. Bo może to my właśnie tworzyliśmy by rodzinę, z tym maleństwem, które się jeszcze nie urodziło. 
- Patricio... 
 Powiedziała to takim głosem, że wiedziałam, że powie mi zaraz coś, czego nie widziałam, a powinnam. 
- Bo ja Eddiego bardzo dobrze znam. 
Zaskoczyła mnie. Czekałam aż dokończy. 
- Mieszkał u mnie. 
Czy to oznaczało coś więcej? 
- Nie mogę już więcej powiedzieć. Porozmawiaj z nim. Wyjaśnijcie sobie wszystko. Dobranoc. 
- Ale... 
Ale Maggie już nie była na chacie. Typowe dla niej. Rzucić coś co nie ma sensu i zostawić to bez wytłumaczenia. 
Podeszłam do wielkiego lustra, by zobaczyć jak się prezentuje. Ubrania luźne (w sam raz żeby pokazać się przy ludziach ) więc nie widać brzucha. Pod okiem została tylko sino różowa plama, którą łatwo można zakryć podkładem. Dorwałam się do kosmetyczki i wybrałam odpowiedni krem. Okej, pomyślałam, już nie widać. 
Cała złość i ochota morderstwa minęła, gdy zobaczyłam Eddiego na korytarzu, który najwyraźniej do mnie szedł. Zamknęłam drzwi i stanęłam na przeciwko chłopaka. 
- Jesteś piękna. 
- Jestem gruba. 
A ten stał jak głupi, uśmiechając się szeroko. 
 - Idziemy na dół? Zobaczysz, zjawili się wszyscy. 
Pociągnął mnie za rękę w poszliśmy w kierunku schodów. 
Stanęłam dokładnie w tym samym miejscu co w śnie. Przeklęte miejsce. 
 - Idziesz? 
 - Tak. 
Eddie miał rację. Zjawili się na prawdę wszyscy. Znajomi z liceum. Znajomi z studiów. I inni znajomi Millera, których akurat to nie znam. 
Poczułam na siebie wzrok kogoś innego. Nie Eddiego, choć ten też teraz się na mnie patrzał. 
Zignorowałam to i poszłam usiąść koło Joy, która rozmawiała właśnie z Marą. Ile to ja jej lat nie widziałam? 
- Jednak postanowiłaś się zjawić? - zapytała Joy, gdy tylko znalazłam się wystarczająco blisko niej bym coś usłyszała. 
Zjawiłam się tu, bo chciałam pogadać z Eddie'm na temat jego i Maggie ale jak go tylko zobaczyłam to to wszystko wydało mi się dziecinnie głupie i nie miałam ochoty z nim o tym gadać. 
- Na prawdę nie spodziewałam się tu Ciebie, Patricio - powiedziała Mara - a Dylan też tu jest? 
- Nie mógł przyjechać - skłamałam - a jak układają Ci się twoje sprawy z Jerome'm? 
- Jest świetnie. Głupia byłam, w ostatniej liceum. 
Wiem, jak później Mara przeżywała to zerwanie z Jeromem. Gość ją zdradził, owszem, i to boli, ale oni są sobie pisani. Żałuje, że w 3 klasie tak żadko z nią przebywałam. 
- A teraz właśnie robi mi siarę. Jezu, jak ja się pokarze z nim publicznie? - zaskomlała - przepraszam was na sekundę. Zaraz wracam. 
Uśmiechnęłam się przyjaźnie. 
Tęskniłam za nią. Ona właśnie przypomina mi miejsce, w którym dorosłam. A wszyscy przyjechaliśmy do Anubisa jako dzieciaki. Od razu dało się poznać każdego charaktery. Bo każdy był inny. Mara, była jedną z tych, co wiecznie siedzą za książkami. Natomist ja cały czas się na kogoś darłam lub kłuciłam się. 
- Wyjdę na dwór - powiedziałam a raczej krzyknęłam do Mercer i ruszyłam w stronę ogrodowych drzwi. Nie było tu wcale ciszej. Muzyka tu także zagłuszała wszystko. Na horyzoncie zauważyłam parę, która wybrała się na spacer. Ja też chciałabym móc pokazać pewnej osobie, jak bardzo ją kocham. 
Nagle zrobiło się nieco ciszej. Puścili wolniejszy kawałek.
I ktoś w tym czasie wyszedł również na dwór. Zamknął szczelnie drzwi i podszedł do mnie. 
Eddie. 
- Coś się stało? - chyba się zmartwił. 
 - Wszystko okej. Tylko... Rozmawiałam przed zejściem na dół z Maggie - zupełnie nie potrzebnie rzuciłam ten temat - Składa życzenia - przypomniało mi się. 
- Podziękuj jej. 
- Powiedziała coś że wcześniej się już znaliście i że mieszkaliście razem czy coś tam. 
Przybrał poważny wyraz twarzy a na jego czole pojawiła się długa pozioma kreska. Widziałam to doskonale. Przed nami stał szereg lampek ogrodowych wbitych w piaszczyste podłoże. I ten księżyc. Była pełnia. 
- Bo mieszkaliśmy tam kiedyś przez jakiś czas. Za dawno, żeby wchodzić w szczegóły. 
Coś mi kazało w to uwierzyć. Powiedział to tak, jakby było to prawdą. Musi to być prawdą. 
- Maggie by w takim bądź razie nie trzymała tego w tajemnicy przede mną. 
- Po prostu mi uwierz. 
I jakby nigdy nic mnie pocałował. Jakbym nie była mężatką. Jakbyśmy byli parą. 
Złapałam go za głowę wkładając moje czarne paznokcie w jego miękkie włosy. Jak go na prawdę kocham. 
Chłopak zdziwił się, że go nie odepchnęłam. Ale całował dalej. Złapał za talię i przysunął mnie bliżej mnie. Wsunął mi swój język do ust. Kiedyś brzydziłam się kogoś śliną. Teraz z resztą też, ale nie jego. Drugą rękę, dla wygody położyłam na jego placach. To było miłe uczucie. Czułam jak ten, i wszystkie inne co miały miejsce pocałunki,były moim pierwszym. Eddie dał mi nadzieję, że może on również mnie kocha jak ja jego? Pewnie każdy by pomyślał, że życie jak z bajki. Bo tak jest. Poza tym, że prawnie wciąż jestem z Dylanem i go właśnie zdradzam. 
- Musimy....... Przestać. 
Pogładziłam kciukiem jego pieprzyk, na szyi z lewej strony. 
- Yhym - odpowiedział i jeszcze bardziej wpoił się w moje usta. Ręce, które były na moich plecach zsunął jeszcze niżej. 
Łapczywie łapiąc oddechy oderwaliśmy się od siebie. Dość niechętnie. 
Wtuliłam się w niego a on otulił mnie swoimi wielkimi rękami. Wciąż staraliśmy się, by nasze oddechy wróciły do normy. 
- Już nie wytrzymuję, Eddie... 
- Spokojnie - pocałował mnie w czoło - wszystko będzie dobrze. Jesteś ze mną. 
 - A jak będę musiała wrócić do Anglii? Do Dylana? 
- Trzymaj się od tego świra jak najdalej. 
Piosenka znów zrobiła się szybsza, co oznacza że i głośniejsza. 
- Kochasz mnie?
Musiałam wiedzieć. 
- Najbardziej w świecie. 
- To czemu nie zrobiłeś nic jak zerwałam z tobą? 
- Wiem, że wtedy zachowałem się jak dupek i nie dziwię Ci się, że zerwałaś ze mną. W sumie to też myślałem, że może tak jak kiedyś znów będziemy razem. Ale ty.. 
- Ale ja wyszłam za mąż. To była decydowanie najgorsza rzecz, jaką zrobiłam. 
I wszystko jasne. Moja wina. Gdyby nie to pewnie dalej bylibyśmy razem. Kłócilibyśmy się dalej ale wtedy może bylibyśmy szczęśliwi? 
- Najgorszą rzeczą jaką ja zrobiłem to to, że dopuściłem do zerwania. 
Niezły zwrot akcji. Przyjechałam tu, nie wiedząc w ogóle, że znów spotkam na swojej drodze Eddiego. Kontynuowaliśmy naszą przyjaźń a dziś, w dniu jego urodzin wyznał mi miłość. 
- Wracajmy już do środka - oderwałam się od niego a ten objął mnie ramieniem. 
- Zachowujmy się normalnie, jakby nic nie było - uśmiechnął się. 
Normalnie to ja bym go wyśmiała. Ale w innej sytuacji. 
- Wejdę frontem - dodał i po chwili zniknął za ścianą domu.

____♥____

Cześć :D ( Ale uwielbiam to słowo *.* )
Dodałam w końcu ten rozdział, nieco później niż planowałam ( od początku tygodnia staram się dobić do komputera by dodać ten rozdział). Ale skończyłam go w pełni słuchając wiecznie piosenki Avril Lavigne. Bez muzyki nie ma niczego xD 
Wiem, że ten rozdział jest taki bardzo bez sensu i w ogóle. Ale starałam się by był trochę dłuższy niż zwykle. Udało mi się? 
Sorry, że tak bez gifów ale jadę za chwilę do fryzjera. Wczoraj byłam, żeby zrobiła mi grzywkę i krzywo mi obcięła ;/ Wyglądam teraz jak jakieś dziecko.. Przypomnijcie mi, żebym na drugi raz nie chciała grzywki prosto -.-' I żeby już nigdy nie szła do tej fryzjerki. No :) 
I’m breaking free from these memories
Gotta let it go, just let it go
I’ve said goodbye set it all on fire
Gotta let it go, just let it go

Musiałam zacytować tą piosnkę no :D Kocham ją tak bardzo *.*
No! I jeszcze coś! Jadę w poniedziałek do sanatorium :(  Na święta wracam ale sylwester tam spędzę :'( Najpierw urodziny w tym miejscu ( 5 listopada - poszpanię, a co xD ) a teraz jeszcze dzień, na którego wyczekuję cały czas.
Do napisania w ferie :)))

15 komentarzy:

  1. Super.
    Dopiero znalazłam ale już mi się spodobało... DAwaj więcej akcji z Peddie plooooose
    NIech znowu będą razem!
    Mam gdzieś jej mężusia! Niech się rozwiedzie i chajtnie z Edziem

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeju jakie fajne opowiadanko czekam na next ;**
    buziaczki

    zapraszam na początek

    scenariuszebyynadzwyczajna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam , a już się tak bałam o niego i KT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej umrę niż w moim opowiadaniu pojawi się Keddie :333

      Usuń
  4. Hej MEGA opowiadanie *_* kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świeeetne! Jak ty tak genialnie piszesz?! No ja nie wierze...

    http://lion-templates.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakim cudem ja dopiero teraz weszłam na tego bloga? Piszesz świetnie. Nie moge sie doczekać ciągu dalszego ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej no laska ile ja mam jeszcze czekać?! Daj ty wkońcu następny! Ploooooooooooooose!!! :'(

    OdpowiedzUsuń
  8. UWAGA!!!!!!!!!!!!!!

    " następny rozdział pojawi się dopiero w połowie lutego. Na razie nie mam zbytnio dostępu do internetu." / Chochliczek

    _____

    Jestem kuzynką i miałam wam to pzrekazać, ale nie obejdzie się oczywiście bez reklamy mojego bloga, także, zapraszam :* http://iksdeikspeiterzeczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej.Świetne opowiadanie, jak zawsze zresztą ;)

    http://the-mistical-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej już jest połowa miesiąca! Kiedy w końcu dodasz? Ja już tu nie wyrabiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award... więcej informacji na moim blogu: eiddep.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. SKARBIE!!!

    Zostałaś nominowana do Libster Blog Award
    więcej informacji tutaj ---> http://say-me-where.blogspot.com/p/libster.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy rodziałłłł ?
    Wracaj do nas szybciutko proszeeee

    Koffam ♥

    Pola

    PS. może lukniesz na nowy blog ^^

    OdpowiedzUsuń