niedziela, 20 października 2013

Rozdział 6 + czas się pożegnać na jakiś czas :)

Opychałam się właśnie daniem, które przyrządziła Kara. Nigdy bym nie pomyślała, że tak dobrze gotuje. No i to jest powód dlaczego jeszcze nie umarłam. Gdybym sama gotowała to.. to by było kiepsko. 
- Patty, no weź pomóż - starała się mnie odciągnąć od tej miski. 
Dziś odwiedzają nas Alfie i Willow. A skoro przychodzi ten pierwszy wymieniony, no trzeba przygotować więcej jedzenia. 
- Ale KT.. To jest pyszneeee... 
- Pat. - podniosła jedną brew. 
- Ja się tam wypisuje z tego. Niech Ci pomoże... O Eddie! - akurat wszedł do salonu - z nieba spadłeś! KT potrzebuje po... 
- Nie mogę - przerwał mi - muszę pojechać na lotnisko po Alfiego. 
- Ja też muszę! - podleciałam do zlewu umyć dłonie - myślę Kara, że najlepiej sobie poradzisz sama, wiesz... 
 - I tak mi nie pomagałaś. 
- Czepiasz się.. Gdzie są moje okulary? 
 - Tu - podał mi je Eddie. 
Jeszcze tylko torebka, która leżała na ławie i byłam gotowa. Zostawiliśmy KT w kuchni i poszliśmy do garażu. Tam stał samochód Millera. Weszłam do niego i zapięłam pasy. 
- Raczej nie musimy się śpieszyć - powiedział, gdy już wyjeżdżaliśmy z Vancouver - samolot przylatuje dopiero za pół godziny. 
- Eddie? Mogę się ciebie coś spytać? 
 - Jasne. 
- Dlaczego zerwaliście z KT? 
Skoro Eddie był szczęśliwy z nią to dlaczego ze sobą skończyli? A może po prostu uznali, że ten ich związek zniszczy przyjaźń. Bo nie oszukujmy się, moją przyjaźń z Eddiem zniszczył, osłabił. Ale tęsknię za nim. Jak jest blisko mnie, jak daleko - co za różnica? Nigdy już nie będzie tak jak dawniej. To wszystko co przeszłam w liceum powinnam wygumkować i napisać czarnym markerem ''Nowe''. Nowe życie. 
- Zerwaliśmy bo po prostu tak jest lepiej, Gaduło. 
- A nie czujecie się w swoim towarzystwie.. dziwnie? 
- A czy w twoim towarzystwie czuję się tak? 
Tak, Eddie. Ja się tak czuję. 
 - Nie - odpowiedziałam. Szkoda, że nie mam tyle odwagi by powiedzieć mu tego co myślę. 
Gdy już byliśmy na lotnisku i czekaliśmy okazało się, że samolot ma małe opóźnienie. To już lepiej było zostać w domu i podjadać dania KT. Nie lubię długo czekać. A jakby się okazało, że to jeszcze nie ten samolot, którym leci Alfie i Willow to...
Z głośników dobiegł jakiś głos, ale ja nie słyszałam dokładnie co mówi, gdyż miałam słuchawki na uszach. Eddie to już dawno opuścił miejsce siedzące i chodził po auli. W pomieszczeniu zrobił się nagły tłok a ja zrozumiałam, że właśnie przyleciał samolot. 
- Eddie, widzisz ich gdzieś? - wolałam się teraz trzymać blisko niego. Ludzi na prawdę było sporo. 
- Chyba wychodzą ale nie jestem pewny. 
Nie musieliśmy czekać długo. Po kilku sekundach para stanęła przed nami. 
- Patricia!? - Alfie stanął przede mną przecierając oczy - to naprawdę ty? 
Chłopak mocno mnie utulił. 
- Nie w Angli? - następnie uścisnęła mnie Willow. 
Chyba nie powiem im prawdziwego powodu mojego przyjazdu tu. 
- Przyjechałam nieco szybciej. Jak bym mogła przegapić te urodziny Eddiego? 
- Zbierajmy się do domu - zaproponował Miller. 
- Okej - uśmiechnęła się Jenks i pociągnęła swoją walizkę. Władowali je do samochodu Eddiego. 
- A wy? Czemu szybciej przyjechaliście? - zapytał Eddie odpalając samochód 
- Byliśmy w Ameryce u rodziny Willow - wytłumaczył Alfie - no i nie chcieliśmy tam długo siedzieć. 
 - Aż tak nudno było? - Eddie spojrzał w lusterko, by widzieć tył samochodu a konkretnie Willow i Alfiego. 
- Pff, nieee - powiedział Lewis z sarkazmem. Mina jego wykazywała wszystko. Może rodzina hipiski jest jeszcze bardziej dziwniejsza niż Ona sama? 
- Na długo wróciliście? - musiałam zacząć inny temat, by nie nastała niezręczna cisza. 
 - Zamierzamy trochę czasu spędzić nad oceanem - Brytyjka czule uśmiechnęła się do Alfiego. 
 - Potem pozwiedzamy sobie to miasto - dodał ciemnoskóry. 
- Spokojnie do wakacji już nas nie będzie. 
 Po dwóch minutach stanęliśmy pod mieszkaniem. 
- Matko, ten dom nic się nie zmienił - odezwała się ruda kiedy tylko weszła do środka. 
- Eddie, mogłeś pomóc mi z walizkami - do pomieszczenia wtargnął zmachany gość.
- Ja po prostu wiedziałem, że sobie poradzisz - zaśmiał się - nie chciałem Ci przeszkadzać. 
Po chwili do salonu wparowali pozostali mieszkańcy i przywitali się z parą. To miejsce przypominało mi internat, w którym kiedyś mieszkałam. Brakowało tylko zrzędliwego dozorcy, Victora. Amber, która miała obsesje na punkcie mody. Mary, od której przeważnie spisywałam zadania domowe. Jerome'a, który zawsze miał poczucie humoru. Niny i Micka też. I Trudy! W sumie to bym nawet chciała wrócić do tych czasów. W sumie nawet bardzo. 
- Żarełko!!!- z zamyśleń wyrwał mnie głos Alfiego. 
Tak się śpieszył do jedzenia, ze wleciał we mnie. A ja natomiast poleciałam na Eddiego, który w ostatniej chwili zdążył mnie złapać. Okulary, które jeszcze przed chwilą były na moim nosie zsunęły się na ziemię. 
- O Boże! To ja ci zrobiłem?!- spytał spanikowany Alfredo, gdy zobaczył fioletową plamę pod okiem. 
 - Nie. Już wcześniej to miałam - wymusiłam uśmiech. 
- Co się stało?- dopytywała się jego dziewczyna.
- A nic - naprawdę nie chciałam o tym gadać. Wystarczająco dużo osób już wie o tym - pójdę do siebie. Do zobaczenia.
W moim pokoju było tak cicho, spokojnie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.



- Przyjdź do Star Bucks'u. Musiałam tylko zanieść papiery do pracy. Chciałam to zrobić jeszcze przed wyjazdem do Angli ale na śmierć zapomniałam.
- Joy. Ja nie wiem, gdzie to jest.
- Jak wyjdziesz z naszego mieszkania skręcasz w prawo i cały czas prosto. Dojdziesz. Spokojnie. Czekam.
I się rozłączyła.
Jak już pewnie wiadomo Mercer nie da się sprzeciwić. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Zatrzymałam się dopiero na przed ostatnim stopniu gdy usłyszałam czyjąś rozmowę.
 - Too, kiedy powiemy reszcie?
Wychyliłam się bardziej by zobaczyć detale.
 Na blacie kuchennym siedziała KT a przed nią stał Eddie trzymający jej dłonie.
- Kiedy chcesz - wzruszył ramionami.
 Następnie Kara schyliła się by móc pocałować Millera. 
A we mnie coś pękło.
 Zrobiłam jeszcze jeden krok w przód lecz nie poczułam parkietu pod nogami. Głośny huk rozniósł się po całym mieszkaniu gdy zbiło się szklane naczynie. Skąd do cholery wziął się tu ten wazon?


_________

Okej, żeby nie było to nie mam zamiaru usuwać bloga :* Kocham dalej ten serial tak bardzo *_____*. Ale miałam lenia. Takiego wielkiego :D  
Ten rozdział pomogła mi napisać Ana♥ 
 '' nananana nie wiem co dalej :D
nie znam się na twoim blogu ;c
napisz że dalej pojechali w ciszy xD ''
Nie interesujesz się tym, nie wiesz a tyle pomogłaś <3 
Mam nadzieję, że kiedyś tam mi jeszcze napiszemy razem :)
Kolejna sprawa : Jadę do sanatorium ^.^ W środę. Szczerze to wątpię, że będę tam coś pisać. Pobyt tam to będzie jakieś cierpienie...
Czyli kolejny rozdzialik może pojawić się dopiero pod koniec listopada.
Kocham Was ♥ Do napisania :*

Hahhaha :D Alfie i Joy :D 
 


 

8 komentarzy:

  1. Ja będę czekać :D nawet do grudnia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. PROSZĘ MNIE NIE CYTOWAĆ, MOJE PIĘKNE PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE. Żartuję :D no, gdyby nie ja. Na kolanach mi będziesz dziękować. BUAHHA.

    OdpowiedzUsuń
  3. do napisania a rozdziała super

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Eddie nie może być z K.T.! :D Szkoda, że tak długo nie będzie nowego rozdziału, ale bedę cierpliwie czekać :* Nie stracisz wiernej fanki! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejć, super, gites, miód, majonez, orzeszki. Smutno będzie bez twoich opowiadań. Ale jakoś wytrzymam. Mam nadzieję, że jednak nie będzie tam tak strasznie jak uważasz i pobyt w sanatorium minie Ci miło. Pozdrawiam, Michelle. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ale ja chcę rozdział jak nakszybciej bo super piszesz

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekaj, czekaj jaki koniec listopada? Mam tyle czekać na rozdział 0.o. To się czasami nie zalicza do psychicznego znęcania? Oczywiście poczekam, bo na pewno będzie warto, no ale aż tyle... :<.
    Wracając do rozdział (jak zwykle piszę po premierze -.-). Kara ma się trzymać z daleko od Eddiego. Najlepiej niech ją coś potrąci, albo zgubi się na klika lat w lesie.
    Nie wiem dlaczego, ale ciągle myślę, że Patricia w końcu straci dziecko i Eddie będzie ją pocieszał ;p.
    Albo odwiedzi ich mąż Patt ^^. W mojej główce układają się już scenariusze ;p.
    Mimo wszystko mam cichą nadzieję, że rozdział pojawi się trochu szybciej.
    Morgarth przesyła pozdrowionka ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Już listopad ^^
    Ja nadal cierpliwie czekam na nowy rozdział i nawet sobie nie myśl, że zapomniałam o rozdziale ;p

    OdpowiedzUsuń