- Eddie- wymusiłam lekki uśmiech.
- Jesteś ostatnią osobą, której bym się spodziewał tu - odwzajemnił uśmiech- wyglądasz okropnie z tym siniakiem na twarzy- przyznał.
- Nie wiedziałam, że mieszkasz tu. Do domu weszła kolejna osoba. Tym razem brunet z brytyjskim akcentem.
- Cześć Fabian- przywitałam się z chłopakiem, stojącym jeszcze w progu. Spoglądał na mnie jakby widział ducha a nie mnie.
- Patricia! Cześć- podszedł do mnie i mnie uściskał
Eddie mógłby mnie też przytulić...
- Będziemy tu tak stali, czy idziemy do salonu?
Wszyscy jak na rozkaz ruszyli w stronę sof. KT natomiast udała się do kuchni zaparzyć dla chłopaków herbaty, czy tam kawy.
Co chwile czułam na sobie wzrok blondyna. Starałam się na niego nie patrzeć i udawałam zainteresowana rozmową Joy i Fabiana. Że oni nie są razem...
Joy opowiadała mi, że ostatnio ona, Rutter i Miller spotkali się z Niną Martin. KT nie jechała z nimi bo uznała, że po co, skoro wcale nie zna tej Amerykanki.
Po chwili Kara przyszła z kuchni i przyłączyła się do rozmowy. Skoro na razie Joy ma jeszcze urlop, zostanie ze mną, ale potem? Raczej będę sama. Zresztą zobaczy się.
Rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam ma wyświetlacz. Maggie. Miałam do niej zadzwonić. Zapomniałam. Aż boję się skutków tego. Postanowiłam, że nie odbiorę, a potem powiem jej, że miałam telefon głęboko w walizce. Ściszyłam dźwięk i położyłam telefon za siebie
- Nie odbierzesz?- wyraźnie się zdziwił Eddie.
- Maggie dzwoniła i jak bym teraz odebrała to by mnie zabiła, że nie zadzwoniłam do niej jeszcze - wytłumaczyłam.
Pozostali znowu zaczęli rozmawiać ze sobą.
- Pat, nie chcesz się przejść po plaży? - zapytał Miller, który siedział obok mnie.
- A mogę.
Nie widziałam powodów, dla których miałabym z nim nie iść. Nie widzieliśmy się już dosyć długo, rozmawiać raczej będziemy mieli o czym. Wstaliśmy, czym zwróciliśmy cała uwagę.
- Zaraz przyjdziemy.
Szklane drzwi, były otwarte na oścież. Ruszyliśmy w stronę oceanu.
- Joy nie mówiła Ci, że mieszkam tu?- zaczął rozmowę.
- Mówiła tylko że mieszka z KT, Fabianem i jeszcze....- urwałam. Dopiero teraz zrozumiałam aluzję Joy. W pewien sposób uświadomiła mnie, że mieszka z nimi jeszcze Eddie. - chodziłeś z KT?
- Emm. Tak. Nie byliśmy długo razem. Pamiętasz jak wtedy spotkaliśmy się w Liverpool'u? To było kilka dni przed tym jak zerwaliśmy.
- Hej, Eddie- zaśmiałam się- po co mi się tłumaczysz? Możesz być z kim chcesz. Przecież to wiesz. A ja w porówaniu z tobą ułożyłam sobie życie na nowo. Nie jest teraz wspaniale ale samo to, że miałam na kimś oparcie dużo dawało.
- Jesteś cudowna, wiesz?
- Nie wałkujmy wciąż tego samego, Eddie.
- Nie zasłużyłaś na tego idiotę. Zrobił ci dziecko, pobił i zostawił samą.
- To nie było tak. Sama od niego odeszłam.
- Bo cię skrzywdził - dotknął ręką mojego siniaka na twarzy. - Przepraszam- powiedział głośniej Eddie.
- Za c...- więcej nie powiedziałam gdyż blondyn mnie pocałował. Spanikowana dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co robi Eddie. Odwzajemniłam pocałunek gdy on chciał się już odsunąć. Był to strasznie delikatny acz namiętnym pocałunek. Dobrze pamiętałam ten smak ust. Eddie całował znacznie lepiej niż Dylan.
- Eddie, nie powinniśmy- powiedziałam odrywając się od niego. - widzimy się dopiero 10 minut,a ty już mnie całujesz- zaśmiałam się- mężatkę.
- Patricia Williamson zdradza męża - z jego ust również wydobył się śmiech
- Correa- poprawiłam go. - Mnie też zdradzałaś jak byliśmy parą?
- Cały czas! Jak mogłeś pomyśleć że w ogóle interesowałam się twoją osobą- powiedziałam z powagą. Końcówki ust mi niemiłosiernie drżały. Na szczęście panowałam na tym i się nie uśmiechnęłam - byłam z tobą tylko dlatego, żeby mieć względy u Sweet'a.
Tak na prawdę to traktowałam ten związek bardzo poważnie. Byliśmy razem 6 lat. I nagle bum! Jednego feralnego dnia to wszystko, co budowaliśmy przez tyle czasu, po prostu rozwaliły się.
Mówiłam, że go nie kocham. Że nie pasowaliśmy do siebie. Że nie był dla mnie. Tak mówiłam. Psychicznie byłam taka słaba. Prze ryczałam chyba z tydzień. Taka twarda ze mnie dziewczyna, a nie potrafiłam znieść rozstania. Pamiętam jak Maggie próbowała w jaki kol wiek sposób mnie rozśmieszyć, podnieść na duchu. ''Ten dupek nigdy na Ciebie nie zasługiwał''.
Poprawiło się to dopiero jak poznałam Dylana.
- Zdradzałem Cię z KT- odparł. Nie wiedziałam, czy mówił prawdę czy nie. Jego twarz nie wyrażała nic. W moich słowach było czuć sarkazm na kilometr. Wyobrażałam sobie teraz jak moja twarz musiała wyglądać. -
Ejjj, hahahah, tylko żartowałem. Kocha...łem Cię.
- Świetnie, że Cię rozbawiłam.
Gdyby okazało się to prawdą, rozgniotłabym Cię jak robaczka nawet i teraz.
- Jesteś słodka jak się wkurzasz.
- Ugh! - odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę domu.
- Ej Gaduło! Gdzie idziesz? Nie złość się no! - krzyczał za mną - przepraszam.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Sweet junior przeprasza.
- Głupi jesteś.
Ale to w głupim Eddiem się kiedyś tam zakochałam.
- A ty za dużo gadasz! - skwitował.
- Wracamy już do domu? Chciałabym jeszcze ogarnąć rzeczy w moim pokoju.
- Okej. Mam ci pomóc?- zaoferował się.
- Nieee. Joy mi już obiecała.
- Tooo, o czym gadaliście z Eddiem, jak wyszliście? - zapytała Joy, gdy siedzieliśmy wieczorem na moim łóżku.
- A takie tam różne tematy były...- zmieszałam się.
- Patricio, jest coś co chcesz mi powiedzieć?
- Czemu nie powiedziałaś mi, że Eddie chodził z KT?
- Nie chciałam, żebyś cierpiała.
- Ale dlaczego miałabym cierpieć? - zdziwiłam się - Joy, ja Eddiego już nie kocham.
- Przepraszam Cię. Ale to nie jest temat, ,który Cię trapi. Co jest?
- Aż tak to widać?
- Nie. Po prostu Cię długo znam i tylko ja to widzę.
Wzięłam głęboki oddech. Chciałam powiedzieć to Joy. Powinna wiedzieć.
- Joy?
- Yhym?
- Zdradziłam Dylana.
Więcej nie zdołałam powiedzieć.
Brunetka natychmiastowo zatknęła usta dłońmi. Chciała stłumić swój krzk ale jakoś jej się to nie udało.
- Całowałaś się z Eddie?- powiedziała na tyle cicho, ile ją było stać w tej chwili.
Pokiwałam głową
- O nie..- przypomniałam sobie o czymś - Maggie mnie zabije.
Podbiegłam do biurka, gdzie stał już mój laptop z napisem 'Keep out'. Weszłam na czat. Maggie była dostępna. Zdaje mi się, że wcale nie schodziła z chatu. Kliknęłam na zieloną słuchawkę ''call'. Odebrała po pierwszym sygnale.
Na ekranie od razu pojawiła się dobrze znana mi osoba.
Brunetka, która zawsze miała kręcone włosy dziś postanowiła je wyprostować. Brązowe oczy. Na jej czole znajdowała się jedna zmarszczka. Zmarszczka złości, jak ja to nazywałam.
- Ugh! Patricio! Chcesz żebym umarła? Wiesz ja o ciebie się zamartwiałam!? Miałaś zadzwonić, nie pamiętasz?
- No tak, ale..
- Chciałam jechać już do Ciebie. Niestety wiem tylko, że mieszkasz w Ameryce. I Gracie nie mogłam zostawić samej. Ugh! Lepiej mi się tłumacz.
- Bo najpierw samolot się spóźnił- wolałam jej trochę połamać - a potem....
- Jestem na Ciebie kochana zła- przerwała mi- masz szczęście, że nie mogę Cię zabić.
Odwróciłam się bo zobaczyć Joy. Wciąż siedziała na łóżku i śmiała się, pewnie z słów Maggie.
- Jak ja cię dorwie....
- Cześć Pat - odezwała się adoptowana córka Mag. Jesteśmy po imieniu. Nie chciałam, żeby mówiła do mnie ciocia, bo tak staro się czułam.
- Cześć Casey- uśmiechnęła się na widok blondynki - fajnie, że przyszłaś. Maggie chciała mnie zabić przez kamerkę.
Zaśmiała się.
- Oh, mamo, przestań. Patricia nie zrobiła nic złego. A teraz proszę choć- zwróciła się do Beth'owej - musisz mi pomóc.
- Uhg... Zaraz przyjdę- powiedziała do córki - a z tobą jeszcze nie skończyłam- pogroziła mi palcem.
- Do zobaczenia, kochana - z radością wcisnęłam przycisk kończący rozmowę.
Zamknęłam laptop.
- Idziemy na kolację? - Joy stała już przy drzwiach.
Wyszliśmy na korytarz. Ściany koloru jasnego brązu, umeblowanie idealnie pasowało do tego wszystkiego. W sumie to co mnie tak obchodzi te całe udekorowanie? Nie znam się na tym. Choć przyznać muszę, że ślicznie tu wygląda. Ciekawe kto umeblował ten dom.
- Ona tak zawsze?- zapytała Joy.
Na myśl miała oczywiście moją głupią Maggie.
- Czasami jest gorzej- zrobiłam minę jak w dramatach.
- Jak ty z nią wytrzymujesz? - zdziwiła się.
- Z kimś musiałam wytrzymać jak wyjechałaś do Ameryki.
- No w sumie racja.
W salonie siedziała KT i Fabian. Blisko. Bardzo. A może to oni są razem?
- Dobrze że już jesteście. - powiedział na powitaniu Rutter.
- Musimy urządzić imprezę Eddiemu- dodała KT - usiądźcie.
Ten stary pryk kończy 26 lat za tydzień. Kompletnie zapomniałam.
Sprawami organizacyjnymi zajmie się Joy razem z KT. Ja z Fabianem mamy za zadanie obdzwonić innych, znajomych Millera. To też jest sprawa organizacyjna ale postanowiliśmy się podzielić.
Rozmowę przerwaliśmy, gdzie do pomieszczenia wszedł Eddie.
- Co tak cicho się zrobiło?- zapytał.
- A nie, nic , tylko gadaliśmy co zrobić na kolację. Jajecznica tak?- zapytałam
- Yhym- potwierdziła Joy.
- To idzie robić, chyba że chcecie przypaloną. To mogę zrobić.
- Ja to zrobię - wstała KT - uwielbiam pichcić.
- Zaparzę herbatę, żebyście nie gadali już że nic nie robię - poszłam za KT do kuchni.
Wystawiłam kubki i wsadziłam do nich herbaty, w kształcie piramidek. Dla Joy oczywiście cytrynową. A ja standardowo malinową. Pozostałym wsypałam granulowaną herbatę.
- Wiesz co Patricia?- zwróciła się do mnie Rush- cieszę się, że przyjechałaś tu. Będzie zajebiście.
__♥__
Hello my dear friend ( tak zawsze mówi, moja wychowawczyni, nauczycielka angielskiego xd)
A co tam xd. Ten rozdział dedykuje mojej kuzynce, Anecie, która CHCIAŁA mi pomóc napisać ten rozdział, a fanką tego cudownego serialu akurat nie jest. Ale niestety wyszło, że nic razem nie wymyślaliśmy tylko to wszystko sparodiowaliśmy.
Po pocałunku Eddie miał zaśpiewać piosenkę z Niebieskiego Misia w Wielkim Brązowym Domu (kolejna nasza parodia, nie pytajcie xd.) '' Gdzie oh, gdzie, oh gdzie jest zjawa. Gdzie ta zjawa jest!?'' Potem scena +18, piach tam gdzie nie trzeba, przy świadkach.
Więc ten wsiun jeden mi nic nie pomógł xd. Ale taka już taka natura, że wszystko parodiujemy xd. Teletubisie chyba też, co nie Ana?
Kurcze, chyba wam się nie spodoba poprzedni rozdział . W sumie to mi się nie podoba nic, co piszę więc wam się nie dziwię.
Mogę liczyć na więcej komentarzy w tym rozdziale? Proszęęę....
Mam doła jak stodoła (kolejny tekst zgarnięty od nauczyciela, ale tym razem fizyki, pana Krzysia). Mój chomik jest chory . Jo tam, dla was to tylko chomik, dla mnie nie. Gruba, nigdy nie nażarta, biała kulka wełny. Gruby, tak się nazywa. Wcześniej Nofi, oraz nazywany przez moją kuzynkę wspomnianą wcześniej, Nuffy. Nie chcę, żeby zdychał nooooo. Zawsze jak wchodziłam do pokoju to stał przy klatce i czekał aż do niego podejdę. Byłam świadoma tego, że pewne czekał tylko na karmę ale e tam xd. Kocham go. Jedyne zwierze, które ze mną wytrzymało cały rok. Sama podziwiam go xd. Choć pewna osoba, która niestety mieszka ze mną w domu (nie przyznaję się publicznie, że mam jakże głupiego brata) powiedziała, że wygląda lepiej niż wczoraj. I'm happy ;*
No i rozdział był napisany sobie już dwa dni, ale mama nie chciała dopuścić mnie do internetu ;/
To tyle.
Do widzenia, parafianie ;D
HAHAHHAHAHAHAHHAHA też cię kocham .
OdpowiedzUsuńTo Noffy a nie Nuffy cioto ;c
A rozdział nie wiem jaki bo nie oszukujmy się, nie czytałam . hahahah xD ` Peace♥
Rozdział zajebisty!Ej,no to kiedy będzie Peddie?
OdpowiedzUsuńNo to dawaj szybko kolejny!
No i tak z ciekawości.Gdzie mieszkasz?
Bo mnie to ''Jo tam'' przy opowieści o chomiku zaintrygowało xdd.To tylko literówka czy tak miało być?
Mieszkam na Kaszubach xd
OdpowiedzUsuńWybacz, ale mój dziadek prawie cały czas mówi po kaszubsku ( i tata jak chce wkurzyć ;D ) i tak mi się przyjeło :*
aha
UsuńJa za to w Toruniu mieszkam i tu prawie każdy mówi ''Jo''
zajebisty
OdpowiedzUsuńSuperrr:-P
OdpowiedzUsuńświetny! :*
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam poprzedni rozdział i muszę to napisać:
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że to będzie Eddie! xp.
A co do tego: Myślałam, że Eddie trochę bardziej się wkurzy. A on mężatkę całuje ;p. Jakoś nie wyobrażam sobie starego Eddiego, takiego podbierającego się na lasce.
Polubiłam też Meggie. Taka sympatyczna, nerwowa postać ^^.
Tylko nie daj mi długo czekać na kolejny rozdział, proszę. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej i nie dam rady czekać za długo.
Czekam, czekam i czekam na nowy rozdział ;**. Duuużo weny życzę.
A i pozdrów Stefana od Morgartha ;p.
Extra kiedy next oby szybko bo już nie moge sie doczekać :3
OdpowiedzUsuńjej kiedy będzie peddie a rozdział super
OdpowiedzUsuńJeju, jeju, nie mogłam się dostać do internetu, a tu proszę takie znalezisko. Czekam z niecierpliwością na następny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Michelle.
P.S. robisz sama szablony?
Extraa ja chcę next ;3
OdpowiedzUsuńBłagam nowy :3
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Doczekać się nie mogę ;*
OdpowiedzUsuńEddie powinien być biznesmenem :D
OdpowiedzUsuń