piątek, 13 września 2013

Rozdział 3.

- Joy!?- krzyknęłam dziwiona i przytuliła przyjaciółkę. 
- Boże, Patty, co Ci się stało? 
- Ahh, szkoda gadać- wyminęłam się od odpowiedzi.
 Weszliśmy do domu. Ja oczywiście natychmiast poszłam do sypialni po ubrania. 
 - Patricia, powiesz mi co się stało?- zapytała Mercer oparta o futrynę drzwi.
 - Dylan mi to zrobił- odpowiedziałam szeptem nie odwracając wzorku od szafy. Miałam nadzieję, że Joy tego nie usłyszy.
 - Że co słucham!?- wydarła się- Dylan Cię uderzył!? 
- Joy przystopuj trochę. Jak widzisz jestem cała. Możemy przestać o tym gadać? 
Wyciągnęłam walizkę z pod łóżka i zaczęłam pakować do niej moje ubrania. Gdy skończyłam rzuciłam się na łóżko. Ten tydzień spania na sofie nieźle daje w kość. 
- Co zamierzasz zrobić teraz?- Joy dosiadła się do mnie. 
- Zamierzam, przeprowadzić się na jakiś czas do Maggie. 
Osoba towarzysząca mi uśmiechnęła się szeroko. Znaczyło to jedno : wpadłam na pomysł. 
 - O co teraz chodzi? - zapytałam lekko zaciekawiona.
 - Nie chcesz przeprowadzić się do Ameryki? Będzie fajnie. 
- Nie Joy, to nie jest dobry pomysł. 
- Ale czemu? Będzie tak jak za dawnych czasów. Zdaje mi się, że KT nie będzie miała nic przeciwko temu. 
 - Joy.... 
Owa osoba pokręciła głową. Przytuliła się do mnie z całych sił. Natychmiast syknęłam, gdy za bardzo ścisnęła moją rękę. Mruknęła " Przepraszam" i dalej mnie obejmowała. Czas na wypisywanie zalet i wad wyjazdu do Ameryki. Więc... Mogłabym zapomnieć na jakiś czas o tym cały zdarzeniu. Spędziłam bym czas ze starymi znajomymi, w Ameryce na pewno jest świetna pogoda. Minusy... Byłabym tysiące kilometrów od Maggie, Tak się składa, że wszystkie znane mi osoby z Ameryki nienawidziłam, nie dałabym sobie rady sama... 
- Z kim jeszcze mieszkacie? - byłam niemal pewna, że dziewczyny nie mieszkają same. 
- Z Fabianem i byłym KT- powiedziała ostrożne. 
- Fabianem!? On nie jest już z Marą? 
- A to ty nic nie wiesz? Teraz Mara jest z Jeromem- wstała i zaczęła chodzić po pokoju. 
O tym, że Joy i Jerome nie są razem wiedziałam pierwsza. A było to już bardzo dawno temu. Nie sądziłam, że Jerome, znowu zeswata się z Jaffray. 
- Żałujesz?- spytałam. 
- Tego, że on jest teraz z Marą? Jakoś nie. Nadal go bardzo lubię, ale on nie jest dla mnie. 
Powinnam się już zbierać. Niechętnie wstałam z mięciutkiego łóżka, gdyż teraz znów będę musiała spać na niewygodnej sofie. Zawsze lepsze to niż spadnie w jednym domu z Dylanem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mnie pobił. Ale te rany i siniaki mówią same za siebie. Najbardziej wkurza mnie limo pod okiem. Czasem założę okulary i spokój jest, tyle że nie zawsze świeci słońce. Wzięłam walizkę w jedną rękę i zaczęłam kierować się w stronę drzwi od sypialni. Lecz coś sprawiło, że momentalnie stanęłam. 
- Joy- szepnęłam- też to słyszałaś? Ktoś jest na dole. 
Mercer pokiwała głową. Dylan wrócił, a ja nie zdążyłam wyjść. Teraz usłyszeliśmy kroki na schodach. Był coraz bliżej... Po kilku sekundach drzwi się otworzyły i ukazały mojego męża. Chyba dostrzegłam u niego mały uśmiech. 
- Patrcio! Boże! Jak dobrze Cię widzieć! Przepraszam Cię! Najmocniej! Nie chciałem cię pobić... 
- Ta, to po prostu się stało- przerwałam mu. 
- Proszę Cię wróć do mnie- przyklęknął przede mną. 
Odwróciłam głowę by na niego nie patrzeć.
 - Dylan, to co zrobiłeś jest nie wybaczalne! - pociągnęłam nosem- ja nie umiem ci tak po prostu wybaczyć. Spójrz jak ja teraz wyglądam!- podniosłam głos i wskazałam palcem na oko. 
 - Patrcio błagam Cię... Nie rób mi tego. 
- Sam sobie to zrobiłeś. 
Trochę upokarzające było to, że Joy to wszystko widziała. Dylan zapewne jej nie zauważył. Choć myślę, że dobrze że Joy tu jest. W razie czego. Dylan wytarł dłonią łzy i wstał z podłogi. 
- Myślę, że najlepiej jakbyśmy teraz odeszli od siebie na jakiś czas. Związek separacyjny, wiesz co to?- trochę przesadziłam z tą kpiną. Kiwnął stracony głową. Wiedział, że nie wygra z moim zdaniem.
 - A gdzie będziesz mieszkać? - zamartwiał się. 
- Chyba- spojrzałam na Joy- zamieszkam w Ameryce. Lepiej, jakbyśmy byli z dala od siebie, nie sądzisz?
 - Tylko uważajcie na siebie- złapał mnie za brzuch. 
Dziwne było, że pogodził się z tą sytuacją. Może naprawdę teraz rozumie co zrobił. Po fakcie. Facet musi wszystko stracić, by przejrzał na oczy. Pociągnęłam walizkę za sobą i ominęłam Dylana. Został sam w sypialni. Joy również wycofała się i poszła za mną. Chciało mi się płakać. Wkurza mnie jak płaczę z byle powodu. To takie słabe. Ja nie jestem słaba. Razem z Joy pojechaliśmy do mojego aktualnego domu. Maggie szykowała właśnie obiad. 
 - Patricio! Miałaś jechać tylko po ubrania! - krzyknęła z kuchni, gdy tylko usłyszała, że ktoś wchodzi do domu- chciałam już dzwonić na policję. 
- Niepotrzebnie. Jestem cała- zapewniła ją- mam gościa- weszłam do kuchni. 
- Joy, cześć- Magg znała Joy z mojego wesela. 
 - Cześć Maggie. odpowiedziała brunetka i szeroko się uśmiechnęła.
 - Chcecie coś do picia?
 Ja tylko pokiwałam głową. U mnie '' coś do picia'' oznacza herbatę malinową. Kawy nie piję i nie mogę. Joy też sobie zażyczyła tej herbaty.
- No to opowiadaj jak tam- zaczęła rozmowę Maggie gdy wszystkie usialiśmy w salonie. Było to skierowane do Joy.  Mercer opowiedziała co robiła przez ten czas i takie tam różne.
 Zostało jeszcze do przekazania Beth'owej wiadomości o tym, że chcę wyjechać. Pewna w 100% nie jestem. W prawdzie nie chcę jechać do Ameryki. No a z drugiej to chcę być jak najdalej od Dylana. Niech on teraz cierpi. Ból psychiczny zdaje się być bardziej bolesny od tego fizycznego.
 - Maggie- przybrałam poważny wyraz twarzy i spojrzałam na przyjaciółkę. Wyczuła, że czeka ją teraz nie miła rozmowa. - Wyjeżdżam z Joy do Ameryki. Była to moja decyzja- dodałam szybko, gdyż Magg lubi zwalać na kogoś winy - chciałam żebyś to akceptowała. Teraz nie mogę żyć tu w Leeds. Za bardzo boli. Pojadę na jakiś czas, zapomnę i wrócę.
- Patricio, sądzisz, że to będzie dobry sposób? Uciekanie?
 - Ja nie uciekam. Dylan wiem, że wyjeżdżam z kraju.
 - Pozwolił Co na to?- podniosła głos.
- Nie krzycz na mnie- również ja podniosłam głos- Dylan nie ma tu nic do gadania. To moja decyzją. Myślisz, że zapomnę o tobie?
Zapewne tylko o to jej chodziło. Że zapomnę o niej. Ale to przecież jest niemożliwe. Czy zapomniałam o starych znajomych z Anubisa? Tyle lat minęło a my wciąż utrzymujemy kontakty. Rozmawiamy czasem przez chat. Niektórzy z nich byli na moim ślubie.
 - Nie- odpowiedziałam za nią.
- Przepraszam- szepnęła- jestem egoistką. Przytuliłam ją. '' Nie jesteś'' wyszeptałam w odpowiedzi. Joy siedziała cały czas cicho. I dobrze, Bo to ja musiałam powiedzieć przyjaciółce o tym a nie ona.

 ~*~

Muszę wysłać list gończy za Stefanem. Przyszedł i sobie poszedł. Ahh, tata się ze mnie nabija, jak chodzę po domu i wołam '' Stefan, idioto, gdzie jesteś!?'' Dodam zaraz zakładkę '' bohaterowie''. Na razie są te osoby, które wystąpiły w opowiadaniu. Na szczęście nie dostałam szlabanu (mało byłoo). Te wieczne kłótnie z bratem. Ja się pytam jak można być pojebanym jak on? Ah, muszę zmienić jeszcze adres bloga, bo zna go. Ostatnio szantażował mnie, że powie mamie co ja tu piszę (chodziło o tą notkę z zawieszeniem co pisałam Wam co jest grane). No a szantażować mogę tylko ja. Kropka. Ogółem długą notatkę musiałabym napisać jaki banan (tak go przezywam ) jest głupi. Ale co ja wam będę się zwierzać z problemów rodzinnych. No a teraz dlaczego notatki pojawiają się tak rzadko: Uczę się grać na keyboardzie i strasznie dużo czasu spędzam na uczeniu się. Pan daje mi zadania, które ledwo kumam. Słabo mi idzie granie prawą ręką. No a mój nauczyciel ( bosz, on się nazywa Władek ;/  ) przyjdzie do mnie w poniedziałek, zobaczyć jak gram. Dlatego. Jak Stefan przyjedzie to postaram się napisać na drugiego bloga. Pewnie znowu jest w Wejherowie (to jest takie miasto niedaleko mojej wsi -.-' ) w knajpie razem z weną mojej kuzynki ( Ana ♥  ) . Jej wena nazywa się tak jak ja więc nie podam wam imienia ;* Wolę, aby rozpoznawali mnie jako Chochliczek a nie jako *****a.
Wbijajcie jeszcze TU. Jestem ''menadżerką''ich. Jezu, jaki szpan xd. Fajnie by było, żebyście obserwowali, dawali łapy w górę i wgl :D
Amen.

Jebię z tego wzroku śmierci Fabiana

9 komentarzy:

  1. ŚWIETTTNEE! Dodaj coś szybko koniecznie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział doskonały! Ale mam taki problem, że od pewnego czasu nie moge lajkować ani komentować postów, na twojej stronie na facebooku, ze swojej strony :( Nie wiesz dlaczego tak jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się wydaje, że cię przez przypadek zablokowałam ( o ile to ty :D) Sprawdź teraz czy da już radę :)))))

      Usuń
  3. Super! Czekam na następną część. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak :P Teraz już jest wszystko w porządku :d Dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty chyba naprawdę chcesz, żebym na zawał padła. Ja tu na bloga chce wejść zobaczyć, czy nie ma nowego rozdział, a mi wyskakuje, że go nie ma. No zawał na miejscu -.-.
    Co do rozdziału, to mi osobiście się podobał. Choć stawiałam, że tą osobą którą spotkała Patricia był Eddie, a nie Joy. Później też pomyślałam, że osoba na dole też jest Eddie i o wszystkim się dowiedział. Nie wiem, co ja z nim mam xp.
    Heh Patt jedzie do Ameryki w ciąży. Aż przeszło mi przez myśl, że mogłaby usunąć ciąże i byłoby wszystko w porządku ;p.
    Ciekawi mnie, to opowiadanie, bo jakoś nie mogę przewidzieć tego co się stanie i jak to wszystko się dalej potoczy. Wymyśliłaś ciekawą fabułę. Ostatnio jak czytałam NIE KTÓRE blogi, to można było dojść do wniosku, że wszystko takie same, pod jedno kopyto.
    Cóż, w skrócie rozdział mi się podobał i nie mam błędów do wytknięcia ^^. Pozostaje mi tylko czekać na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dlaczego zawsze Eddie? :*
      Mogę Ci zdradzić, że niedługo będzie dużo Eddiego. Tyle, że jeszcze nic nie wymyśliłam co ma być dalej :D
      A wiesz, że zastanawiałam się nad tym aby Patricia staciła dziecko? Przez ten cały stres i wgl. Ale nie podjęłam decyzji. Sama wolałamby aby miała dziecko z Eddiem a nie Dylanem xd.

      Usuń